środa, 30 grudnia 2009

Odezwa do sąsiadów !

Drodzy Czesi i Słowacy,

W związku z niedopuszczalnymi praktykami jakie stosują banki w Polsce chcielibyśmy was ostrzec przed pochopnymi decyzjami dotyczącymi waszych finansów i współpracy z bankami, które również starają się o rynek usług na trenie Czech i Słowacji.
Na naszym, polskim przykładzie a w szczególności kredytobiorców banków takich jak grupa BRE, mBank, Multibank, i wielu innych, chcemy zwrócić waszą uwagę na kilka zapisów w umowach i regulaminach, jakimi banki w Polsce posłużyły się by móc w majestacie prawa interpretować zapisy na swoją korzyść. Wykorzystały fakt ułomnego egzekwowania prawa oraz powolne działanie wymiaru sprawiedliwości by wykorzystać te zapisy do uzyskania większych zysków kosztem klientów.

Po pierwsze: Banki stosują niejasne zapisy dot. ustalania oprocentowania umożliwiające dowolne ustalanie poziomu oprocentowania kredytu.

Mamy dla przykładu taki lub podobny zapis w umowie:

Zmiana wysokości oprocentowania Kredytu może nastąpić w przypadku zmiany stopy referencyjnej określonej dla danej waluty oraz zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego w kraju (lub krajów zrzeszonych w Unii Europejskiej), którego waluta jest podstawą waloryzacji.

Oczywiście wszelkie "parametry finansowe" nie są precyzyjnie określone co umożliwiło bankom dowolne interpretowanie zapisu. Banki wykorzystały powyższy zapis w trakcie obecnego światowego kryzysu finansowego w ten sposób, że nie obniżały oprocentowania w momencie kiedy główny wskaźnik referencyjny LIBOR spadł o ponad 2%. Wskaźnik ten jest stosowany w naszym kraju do ustalania oprocentowania kredytów we frankach szwajcarskich (CHF) . Zwyczajowo banki stosują zapisy w umowach jasno określający oprocentowanie jako LIBOR + stała marża. Wyżej wymienione banki wykorzystały niejasności w zapisach umowy i nie obniżając oprocentowania wraz ze spadkiem LIBOR automatycznie podwyższyły sobie marżę na kredytach o ponad 2% co w przypadku kredytu hipotecznego przekłada się na ogromne zyski dla banku i straty dla kredytobiorców.
Zapisy takie otwierają furtkę do dowolnego kształtowania oprocentowania w przyszłości. Czyli banki kiedy tylko zechcą to mogą sobie dowolnie zmienić oprocentowanie.

Po drugie: Banki umieszczają nieprecyzyjne zapisy w umowie umożliwiające dowolne wprowadzanie przez nie zmian do regulaminu, który jest traktowany tak, jak część umowy.


Przykładowy zapis umowy:

Integralną część Umowy stanowi Regulamin udzielania kredytów i pożyczek hipotecznych dla osób fizycznych w ramach kredytów hipotecznych. Kredytobiorca oświadcza, że zapoznał się z niniejszym dokumentem i uznaje jego wiążący charakter.

Nigdzie w umowie ani w regulaminie nie są określone precyzyjnie okoliczności w jakich można zmienić regulamin. Nie ma też zapisów, które mówią że można go zmienić ale też nie ma zapisów, które nie dopuszczają takich zmian. Interpretacja banków jest tu jednoznaczna - zmiany wprowadzane są wtedy, gdy zaistnieją okoliczności korzystne dla banku. Przykładem może być tu zmiana regulaminu w zakresie ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. Bank nieznacznie zmieniając treść regulaminu wprowadził zapis, który powoduje, że wzrost wartości rynkowej nieruchomości nie jest brany pod uwagę przy wyliczeniu składki. Skutkiem tego wielu kredytobiorców zostało zmuszonych do kontynuowania tego ubezpieczenia mimo ponad dwukrotnego wzrostu wartości nieruchomości a co za tym idzie zwiększeniu "wkładu własnego" do kredytu.

Ostatnio wprowadzone zmiany do regulaminów banków grupy BRE sankcjonują dowolne ustalanie kursów walut według których indeksowane są m.in. kredyty hipoteczne w walutach.

Należy też zauważyć, że w zasadzie banki mają dowolną możliwość zmiany regulaminu, który jest "Integralną częścią Umowy". Pozwala to im tak naprawdę wprowadzać do umowy kredytowej dowolne zmiany bez uzgadniania ich z kredytobiorcami i z pominięciem tworzenia i podpisywania aneksów do umów.

Po trzecie: Banki stosują nieprecyzyjne zapisy w umowie i regulaminie dot. ustalania kursu waluty pozwalające bankowi dowolne ustalanie kursu po jakim ściągane są raty.


Banki kształtują kursy walut w następstwie zapisów regulaminu podobnych do tego:

Kursy kupna/sprzedaży walut publikowane w tabeli kursowej banku, stosowane do uruchomienia/spłaty/przewalutowania kredytów i pożyczek waloryzowanych podawane są do wiadomości za pośrednictwem strony internetowej Banku ,infolinii. Wysokość kursów kupna/sprzedaży walut obowiązujących w danym dniu roboczym może ulegać zmianie. Decyzja o zmianie wysokości kursów jak również o częstotliwości zmiany podejmowana jest samodzielnie przez Bank z uwzględnieniem czynników wymienionych w regulaminie. Kursy kupna/sprzedaży walut, jak również wysokość spread'u walutowego wyznaczane są z uwzględnieniem poniższych czynników bieżących notowań kursów wymiany walut na rynku międzybankowym, podaży i popytu na waluty na rynku krajowym, różnicy stóp procentowych oraz stóp inflacji na rynku krajowym, płynności rynku walutowego, stanu bilansu płatniczego i handlowego.


Jak widać zapisy są tak skonstruowane, że niemożliwa jest jakakolwiek matematyczna weryfikacja zmian kursów walut ustalanych przez bank. Nie mamy też żadnego wpływu na ich wysokość i moment zmiany. Banki mają całkowitą dowolność w ustalaniu kursów.

Zauważmy również, że zapisy te są w zasadzie zawarte w regulaminie a nie w umowie - a regulamin, jak już pisaliśmy, banki również mogą sobie zmienić dowolnie według własnego uznania.

Po czwarte: Stosowanie niejasnych zapisów w umowach i zmiana zasad na jakich bank pobiera ubezpieczenia , np. Ubezpieczenie Niskiego Wkładu Własnego (NWW)


Banki mogą zmieniać dowolnie regulamin udzielania kredytów. Tym sposobem banki grupy BRE takie jak mBank i Multibank osiągają korzyści na ubezpieczeniu NWW (niskiego wkładu własnego). W momencie podpisywania umowy kredytowej do "wkładu własnego" można było wziąć pod uwagę wartość nieruchomości. W nowym regulaminie już takiej możliwości się nie przewiduje.
Nieruchomości od tego czasu podrożały ponad o 100%. Jak ktoś brał kredyt 100000,00 na nieruchomość wtedy dla uproszczenia również wartą 100000,00 to miał wkład własny 0,00 czyli 0% . Teraz nieruchomość jest warta 200000,00 - więc jakby nie liczyć nawet gdyby kredytobiorca nie spłacił nawet złotówki przez te 3 lata to miałby 50% wkładu własnego... i... o zgrozo dla banku... nie musiałby płacić ubezpieczenia NWW.

Bank pobiera kwotę ubezpieczenia NNWz konta bankowego często informując o tym fakcie już po pobraniu środków . Informacja idzie do nas listem poleconym. Komunikat w systemie internetowym zwykle pojawia się na krótko przed samym pobraniem środków. List idzie zwykle poczta kilka dni, listonosze - wiadomo- nieraz nie chce im się wchodzić po schodach i zostawiają awizo. Tym sposobem mogą tworzyć się debety na kontach bankowych klientów czyli dodatkowe zyski dla banków.
Zasadność ubezpieczenia NNW, oraz sposób pobierania składki i warunki tego ubezpieczenia to temat do przeanalizowania przez dobrego prawnika. Kredytobiorca nie jest stroną umowy ubezpieczeniowej ani beneficjentem ubezpieczenia a jest obciążany jej kosztami. Nie dostaje żadnego dokumentu, będącego dowodem, że takie ubezpieczenie zostało zawarte. Nie ma też wpływu na treść polisy ani nawet nie jest z nią zapoznawany.

Po piąte: Sposób załatwiania reklamacji.

Na nasze reklamacje banki wysyłają odpowiedzi szablonowe, czasem nie na temat. Standardem jest przedłużanie czasu rozpatrywania reklamacji. Propozycje banków są niespójne i nielogiczne - raz proponują lepsze warunki a w następnym piśmie - gorsze.

Czas reakcji i rozpatrzenia reklamacji nie jest nigdzie ustalony poza "zwyczajowymi" 30-to dniowym okresem. Przekroczenie tego terminu podlega żadnym sankcjom, co banki skwapliwie wykorzystują.

Po szóste: Konsultanci w oddziałach i infolinie - niewiele mogą, niewiele wiedzą, zwykle nie pomogą.

Wizyty w centrach finansowych lub oddziałach i rozmowa z konsultantami dotycząca jakichkolwiek konkretnych problemów jest bezcelowa - jesteśmy odsyłani do centrali lub na infolinię. Na infolinii nie dowiemy się wiele więcej. Jedyna szansa to pismo do "centrali" ale tu czeka nas minimum 30 dni oczekiwania a czasem ponad rok... a czasem nasza reklamacja ginie w nieznanych okolicznościach.

Konsultanci działają raczej jak "przekaźniki" oraz "firewalle" broniące wewnętrznych struktur banku przed "groźnym" klientem. Wystarczy zapytać konsultanta o podanie nazwisk osób z kierownictwa czy kontaktu do mitycznego "analityka" - bez szans nie dowiecie się... tajne/poufne... Można spotkać się wręcz z przypadkami podawania nieprawdziwych informacji lub jawną odmową podania istotnych dla nas danych.

Kredytobiorcy! Czesi i Słowacy! - strzeżcie się więc. Wiadomo przecież, że tak naprawdę to banki dyktują warunki. Klienci chcący wziąć kredyt hipoteczny na swoje wymarzone mieszkanie lub dom nie mają zbyt dużego wyboru. Naganne praktyki stosowane są bowiem przez większość banków obecnych na rynku. Możliwości negocjacyjne dla klienta "detalicznego" są praktycznie żadne. Trzeba brać co aktualnie "dają" nam bankowcy. Możemy się jednak bronić, prosić banki o wyjaśnienia, składać reklamacje, pozywać do sądów. Możemy się też zjednoczyć i podjąć walkę z praktykami banków poprzez demaskowanie ich działań oraz nagłaśnianiu sprawy - pokażmy prawdziwe oblicza banków. Wizerunek jest wszak dla banku bardzo cenną rzeczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz